Wakacje
Długie weekendy to świetne rozwiązanie - przecież jeżeli sprytnie podejdziemy do tego, bardzo prawdopodobne, iż będziemy mieli np. 7 dni wolnego. Oczywiście zbyt długie weekendy nie są dobre, nie powinny być także być za częste - ciągle Polacy są narodem na dorobku, ale bez dwóch zdań wolne każdemu pracownikowi się należy. Jednakże nikt nie powiedział, iż trzeba koniecznie siedzieć w długi weekend we własnym mieszkaniu, ogrodzie albo na działce. To takie schematyczne... O wiele lepszym pomysłem może być wycieczka za granicę. Choćby wycieczka do Tallina, Sztokholmu albo Rzymu.
Wyraźne, lazurowe niebo. Świeże, lodowate powietrze. Wiatr: prężny, w pewnych sytuacjach niosący inspirujące, elektryzujące oziębienie, równie w szeregu przypadków pędzący, ciepły halny. Kręte, ciasne jaskinie, naświetlane wyłącznie niewielkimi lampkami, zawiłe jak mitologiczne labirynty, ciche, gniewne, oczekujące na nieostrożnych turystów. Gigantyczne, jasne kotliny, trasy wyłożone głazami, bystre, przejrzyste potoki o wodzie zimnej jak lód. Gigantyczne hale, porośnięte żywo zieloną trawą, pośród której nieśmiało kryją się małe kwiaty w obawie przed stadami wypasanych owiec. Niskie, jakby skarlałe sosny, wyrastające pośród najtwardszych skał gęstym, ciemnozielonym szpalerem broniące swych tajemnych gąszczów. I w końcu szczyty, granie i turnie: dostojne, budzące strach samym swym bezlikiem masywy, ostre, poszarpane linie przełęczy, przerażająco beztroskie oraz niepokojąco sielankowe gołoborza. Czasem zamarła na skałach, jakby obserwująca pejzaże, kozica. Oto Tatry, krajowe góry: śliczne, niepokojące, tajemnicze, mimo przecinających je setek szlaków. I wątpliwość: jak wolno ich nie miłować?
Długie weekendy to świetne rozwiązanie - przecież jeżeli sprytnie podejdziemy do tego, bardzo prawdopodobne, iż będziemy mieli np. 7 dni wolnego. Oczywiście zbyt długie weekendy nie są dobre, nie powinny być także być za częste - ciągle Polacy są narodem na dorobku, ale bez dwóch zdań wolne każdemu pracownikowi się należy. Jednakże nikt nie powiedział, iż trzeba koniecznie siedzieć w długi weekend we własnym mieszkaniu, ogrodzie albo na działce. To takie schematyczne... O wiele lepszym pomysłem może być wycieczka za granicę. Choćby wycieczka do Tallina, Sztokholmu albo Rzymu.
Wyraźne, lazurowe niebo. Świeże, lodowate powietrze. Wiatr: prężny, w pewnych sytuacjach niosący inspirujące, elektryzujące oziębienie, równie w szeregu przypadków pędzący, ciepły halny. Kręte, ciasne jaskinie, naświetlane wyłącznie niewielkimi lampkami, zawiłe jak mitologiczne labirynty, ciche, gniewne, oczekujące na nieostrożnych turystów. Gigantyczne, jasne kotliny, trasy wyłożone głazami, bystre, przejrzyste potoki o wodzie zimnej jak lód. Gigantyczne hale, porośnięte żywo zieloną trawą, pośród której nieśmiało kryją się małe kwiaty w obawie przed stadami wypasanych owiec. Niskie, jakby skarlałe sosny, wyrastające pośród najtwardszych skał gęstym, ciemnozielonym szpalerem broniące swych tajemnych gąszczów. I w końcu szczyty, granie i turnie: dostojne, budzące strach samym swym bezlikiem masywy, ostre, poszarpane linie przełęczy, przerażająco beztroskie oraz niepokojąco sielankowe gołoborza. Czasem zamarła na skałach, jakby obserwująca pejzaże, kozica. Oto Tatry, krajowe góry: śliczne, niepokojące, tajemnicze, mimo przecinających je setek szlaków. I wątpliwość: jak wolno ich nie miłować?